Guralu, tak mi cię żal!

Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć, co na kanale Gurala na You Tube, gdzie ów „niezależny twórca” życzył trzynastoletnim dziewczynkom śmierci, gwałtu lub prostytucji, robiło ćwierć miliona subskrybentów? Kim byli? A Ty, czy wiesz, co Twoje dziecko robi siedząc przed komputerem? Przeczytaj. Obejrzyj. Wyciągnij wnioski.

 

„Mamo, czy mogę tableta?” – sms o takiej treści dostaję co tydzień w piątek około południa. „Tak. Tylko najpierw odrób lekcje. Będę za godzinę z haczykiem” – zazwyczaj odpowiadam szybko, po czym wracam do pracy. Co moja córka robi z tym tabletem? Wiem, że ma swoje ulubione gry. Wiem, że czasem odpala coś na CDA lub You Tube. Zupełnie zadowolona z faktu, że dziecko, zanim sięgnie po swojego Lenovo Yoga, w ogóle pyta mnie o pozwolenie, nigdy jakoś szczególnie nie wnikałam, co dokładnie ogląda. Aż do wczoraj.

Król internetu?

Gdyby nie Sylwester Wardęga, zapewne nigdy (lub przynajmniej przez jeszcze długi, długi czas) nie dowiedziałabym się, że oto na moich oczach, obok skincoachów i seksmasterek, wkracza przebojem na rynek pracy nowy zawód: patostreamer. Co Wam będę tłumaczyć – sami zobaczcie, cóż to za profesja:

 

 

Filmem tym Wardęga wyrwał mnie z bezpiecznej nieświadomości.  Sylwester, media i internety powiedziały już co najważniejsze: że pedofil, że zboczeniec, że obrzydliwe zachowanie, że do kicia z Guralem… A ja myślę sobie tak:

Patrzysz na zdjęcia tej krzywo obciętej, rudawej chłopczyny, na początek przy wyłączonych głośnikach. Tylko obraz. Patrzysz. I co widzisz? Bo ja widzę, delikatnie rzecz ujmując, średnio urodziwego chłopaka, z mało ponętnym uśmiechem, odstającymi uszami i lekkim zezem, dużym nosem oraz spojrzeniem tęskniącym za rozumem. W życiu bym się za nim nie obejrzała, nawet w ciemnej uliczce. Nawet w stanie pomroczności niejasnej. Nawet gdybym była ze 20 lat młodsza.Wiem, niezbyt ładnie to z mojej strony, że jestem taka bezpośrednia, ale  próbuję ogarnąć rozumem zjawisko, a ten aspekt wydaje się istotny. Czy Gural był kiedykolwiek brutalnie poniżany i wyśmiewany z powodu swojego wyglądu i wydaje mu się, że to daje mu prawo do tak okrutnego obchodzenia się dziś z innymi?

Na kilku filmikach w tle  aparycji youtubera widzę wnętrza, jakich wiele: tapicerowane meble, żebra kaloryfera, malowane na biało rury biegnące po ścianie za drzwiami z płyty… I zastanawiam się, kim są mieszkańcy tego domu? Mieszka sam? Jeśli tak to dlaczego? Czy masz, Guralu, rodzeństwo? Kim są rodzice? W jaki sposób się do siebie zwracacie? Jak wyglądało Twoje dzieciństwo, ów kluczowy moment w rozwoju każdego człowieka, że tyle w Tobie jadu, nienawiści i okrucieństwa? Cóż oni Tobie uczynili, a czego nie? Skąd ta nienawiść wobec kobiet oraz tych, które kobietami staną się dopiero za kilka lat?

Teraz odpalamy z Gurala z dźwiękiem. Czy Wy także zwróciliście uwagę na język obfitujący w środki stylistyczne zwane przez speców od polszczyzny wulgaryzmami? Gural klnie jak szewc bo się wkurzył? Nie. Gural klnie, bo inaczej wyrażać siebie nie potrafi. Wygląda na to, że nikt nie nauczył biedaka konstruktywnej rozmowy, prezentowania argumentów i całej tej etykiety językowej, która jest tak ważna w dzisiejszym świecie. Ba! Nawet słuchać nikt Gurala nie nauczył. Nie nauczył go też ugryźć się w język i zamilknąć wtedy, gdy nie ma już nic nowego do powiedzenia (o mądrym nie wspomnę).

 

Fenomen

Pszczew to położona na styku dwóch jezior wieś oddalona o 20 km od Międzyrzecza, do którego można dojechać w pół godziny jednym z kilku autobusów PKS (bilet kosztuje 15 zł w jedną stronę). We wsi jedno przedszkole i jedna podstawówka. Stopa bezrobocia wynosi blisko 3o% (dane GUS za 2016r.). To właśnie tu wychował się Grzegorz G., który dziś ma 21 lat, nie skończył żadnej szkoły, ale liczba subskrybentów jego kanału na YouTube odpowiadała liczbie mieszkańców 62 (!) gmin takich jak Pszczew. Co urzekło masy w takim Guralu? Obstawiam, że właśnie bezkarność. Owo rozpasane werbalne okrucieństwo i milczenie ofiar, o które nikt się długo nie upomniał. Wygląda na to, że fani Gurala nie widzieli nic złego w jego streamach i, o zgrozo, uważali, że na tym właśnie polega bycie youtuberem. Mówi się o youtuberach, że są niezależnymi twórcami. Co więc tworzył człowiek o pseudonimie Gural?  Oto odkrywam nowy świat, w którym dla lajków i subów podejmuje się księdza po kolędzie (robiąc oczywiście, ku uciesze gawiedzi, transmisje na żywo), burzy się ludziom związki, obraża starsze osoby, hejtuje innych twórców, a dziewczynkom ze szkoły podstawowej życzy gwałtu w ciemnej uliczce. Chyba się starzeję, bo nie pojmuję.

 

Gdy mleko się wylało, na Gurala posypały się gromy. Do akcji wkroczyła policja i prokuratura, You Tube zablokował konto, a środowisko, w którym działał, odcięło się grubą krechą, potępiając Gurala przy użyciu niewybrednego słownictwa, jakim sam się w swoich streamach posługiwał (cóż, mieli prawo założyć, że tylko tak sformułowany komunikat Gural zrozumie).

A mnie jest Gurala żal. Mam wrażenie, że gdyby przerwał swój słowotok, rozpłakałby się z samotności przed kamerą. I pytam siebie: cóż ten świat musiał Ci, biedny chłopcze, uczynić? Czym zawinił? I aż boję się odpowiedzi.

 

Poważna optymistka, będąca gdzieś w pół drogi między trzydziestką a czterdziestką. Matka dwóch nieziemsko wspaniałych córek. Zmęczona czytaniem lukrowanych blogów o radosnym macierzyństwie.

Close